Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
151

tobie? nieszczęście sprowadzisz na swoję biedną głowę!
— Albo to ja i tak szczęśliwa? — odpowiadała Andzia, — a co może być gorszego? Gadali ludzie wprzódy, gadać będą teraz, a darmo mnie siedziéć pod piecem bo się do Prokopowéj córki swaty z ręcznikami nie zajmują... przyjdą młokosy zalecać się, ale żaden poczciwy człowiek nie zechce dziecka którego się własny ojciec wypiera.
Agafja płakała, potem całowała dziecię swoje, i nazajutrz powtarzało się toż samo. Tak przeszły pierwsze dni schadzek w ruinach, a gdy Andzia zaczęła chodzić na naukę do Adeli, stara się nieco uspokoiła, ciekawie tylko dopytując co tam ją uczono... Odetchnęła widząc że dziecię spoważniało choć posmutniało nieco i przestało szaleć i biegać po miasteczku.
— Może się Pan Bóg zlituje, — mówiła Agafja, — może Anusia się upamięta...