Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 161.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
157

ha, ha! tak się to musiało skończyć płaczem i bieda... Pewnie niegodziwiec porzucił?
Andzia nie odpowiedziała ani słowa, obróciła ku niemu głowę i oczy na których łzy jasne błyszczały, i cicho, spokojnie słuchała, a stary gaduła raz począwszy, prawił daléj.
— Biegała to i nabiegała... było tak z matką, musiało być z córką... ot tobie piosneczki, ot hulanie i chłopcy, ot to bie wesele! — Przyszło opamiętanie po czasie, ale nie zawrócisz co poleciało..... żeby to ślepy oczy miał!
Zwykle córka odpowiadała na każde słowo i Prokop jakkolwiek wymowny, ledwie się mógł przed nią utrzymać, zdumiał się więc nie słysząc odpowiedzi żadnéj i nie widząc w twarzy ani gniewu, ani niecierpliwości, łzy strumieniem ciekły cicho po zbladłych policzkach, a ręce się trzęsły jak w febrze. Przystąpił krok ku niéj.
— Co tobie jest?
Andzia spuściła głowę.