Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 168.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
164

wnem miejscu, a stary Prokop zakręciwszy się po izbie, pospieszył do karczmy wedle obyczaju.
— Nie zostaniecie? — spytała Agafja...
— Nie! jutro o świcie w drogę! to darmo! matka przykazała, a tu nie mam co robić dłużéj... bo bym umarła.
— To już ja cię samą nie puszczę, — odparła niańka, — gdzie ty, tam i ja, pójdziemy razem...
Andzia nie zdawała się słyszéć tych słów tak znowu pogrążona była w myślach i nie rozdziewając się usnęła na ławie dnia oczekując. Stara zmiarkowawszy że nic nie poradzi, jęła się sama wybierać i związała węzełek, przygotowała kij, żegnając wszystkie kąty do których przywykła, zebrało jéj się na płacz, ale płakała cicho aby dziecka nie budzić, a gdy pierwszy brzask zaświecił w okienku, obie były na nogach. Prokop spał w alkierzu po wczorajszéj biesiadzie, gdy