Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 195.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
191

się je w piec i rozpoczyna robotę około drugiego...
— Smutna rzecz, tyle zmarnowanéj pracy!
— A pracować potrzeba przecie! — westchnął Joachim... choć bez celu... Tyś jeszcze młody, — rzekł, i przed tobą wkoło rozrzucone gościńce, my już stoimy u kresu i niecierpliwie tupiemy nogami u drzwi... Stary Parol staje do krzaków na których siedziały kuropatwy, a ja do xiążek pustych jak te krzaki... z nałogu oba.
Nie wiedząc jak i dlaczego po krótkiéj rozmowie, gdy Żelizo wyszedł z dworku Wielicy, znalazł się na grobli u młynów, naprzeciw chaty Andzinéj. Mrok już padał i potrzeba mu było powrócić do rodziców, a niespokój jakiś powiódł go mimowoli w tę stronę... Dopiero zbliżywszy się dojrzał że chata była pustą, furtka zabita, okna założone deskami, a ścieżynka trawą porosła.
Nie było nikogo coby mu to wytłumaczył, i tęskno jakoś wszedł na rynek miasteczka —