Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 214.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
210

— To prawda, — rzekł pan Joachim, ale potrafiemyż my, cośmy nigdy nie myśleli o tem, nie spotkamyż oporu, nieufności?
— Spotkacie opór pewnie, a na ufność powoli zapracować potrzeba. Ale jakże szli apostołowie do niewiernych? wszak na nich kamieniami rzucano, a pierwszy pasterz ludów z Mamertyńskiego więzienia poszedł na śmierć męczeńską? Nad sobą trzeba pracować i nadludźmi, nic nie przychodzi łatwo...
Mówił stary Żelizo, a choć nie bardzo widoczny był skutek słów jego, z twarzy przytomnych poznał, że uczuli prawdę.
— Nieprawdaż, — odezwała się pierwsza Podkomorzanka wstając z krzesła, że stary nasz doskonałą nam daję radę. Pan Joachim zamiast genealogji swoich, mógłby doprawdy obmyśléć katechizm dla dzieci, jabym się podjęła go uczyć, mój mąż...
— Sztuka to będzie jeśli męża pani potrafisz uczynić na cokolwiek przydatnym, rzekł Poroniecki.