Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 137.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
131

bojętniało serce, nie zwolniła się praca nieustanna. Siły ciała opuszczały ją powoli, ale duch żył w niéj potężny i niezmożony, prawie ze wzgardą patrzała na to narzędzie życia które z niéj opaść miało, na tę szatę zszarzaną i wytartą, a spoglądając ku niebu, o jedno tylko się troszczyła. Więc godziny nie było straconéj, i każda chwila policzona... dziecię, nie chciałam i nie mogłam jéj odstąpić, a każde jéj słowo głęboko wryło się we mnie. Od przebudzenia do życia, aż do téj chwili żyłyśmy jedna przy drugiéj w téj nieprzerwanéj ciszy i związku serdecznem, który dziś czyni mnie podwójnie sierotą. Trzeba było jéj serca i miłości, aby wszystko przewidziéć nawet chwilę rozstania i boleści, wcześnie do niéj przygotować i uzbroić na nią. Mówiła mi o śmierci swéj, oswajała z nią, wskazywała wcześnie ciebie jako opiekunkę po sobie, przekazując ci to kłopotliwe dziedzictwo. — Pierwsza doznana boleść w życiu jakże mi ciężka do dźwignienia! Jeszcze się śni niepowrotna