Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
173

néj jak wiśnia i nieśmiało spuszczającéj oczy. Podkomorzanka rozumniejsza co to wszystko znaczy, o mało się w głos nie śmiała i żywo ruszała ramionami.
— Co to za błogosławieństwo Boże, — odezwała się nareszcie, — mieć ładną siostrzenicę, jeszcze jak mieszkam w Kaniowcach nigdy na przechadzkę nie wychodziłam w gronie tak licznem!
I śmiejąc się przedstawiła raz jeszcze Adelę pannie Petronelli któréj oczy mimowolne wyrażały podziwienie. Jeszcze się upamiętać nie miała czasu i skłamać, znać było że ją Adela olśniła i wzbudziła te same uczucie co w mężczyznach otaczających.
— Idziemy więc, a kto łaskaw z nami, — dodała po chwili ruszając się Podkomorzanka.
— A to może bym i ja poszła! — mruknęła rzucając spiesznie oczyma na brata przybyła — a WPan panie Referendarzu?