Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 180.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
174

— I ja — jeśli wolno.
— I ja! — nie dając o sobie zapomnieć rzekł Szambelan.
To mówiąc puścili się wązką uliczką po dwoje, przodem Podkomorzanka z panną Petronellą która się ciągle oglądała, daléj losu trafem czy starą sztuką Adela z Szambelanem który się do niéj uśmiechał od ucha do ucha rozciągając usta, i tuż Referendarz do parkanu przyciśnięty, bo mu godność jego nie dozwalała zostać samemu jednemu w odwodzie.
Gdy po urywanéj i nic nie znaczącéj rozmowie wyszli na plac szeroki z którego cały kościół, klasztor i gruzy i drzewa oświecone silnym blaskiem zachodzącego słońca ukazały się ich oczom. Adela która pierwszy raz w życiu cudny ten obraz ujrzała, klasnęła w ręce nie tając podziwienia i radości.
— A! moja ciociu! jakże to śliczne! jakież to wspaniałe!