Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 198.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
192

cona była tą okolicą tak szeroką, urozmaiconą i piękną. Dziecinnie objawiła swą radość, cisnąc się do ciotki, śmiejąc i wskazując jéj wioski i domy które tamta po imieniu nazywała. W téj chwili wszystkim ciekawym badaczom wydało się to dziewcze pospolitem dziewczęciem wsi, tyle w niem było naiwności i prostoty, ale gdy zapomniawszy o świadkach przemówiła poetycznym językiem młodości w którym już była dojrzałość cierpienia — zdumieli się wszyscy jakby do nich kamienny posąg przemówił.
— Matko moja, — zawołała po chwili, — jakże to ślicznym Pan Bóg ten świat nam stworzył, a jakim smutnym i tęsknym... co to za wesele zdaje się go oblewać gdy nań tak człek patrzy z góry, z wysoka, — a co tam smutku i żałoby pod tą zielenią i złotem!!
— Dziecię moje, — westchnęła Podkomorzanka, — kto świat chce widziéć zawsze wesołym i wielkim, zawsze nań z góry pa-