Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 209.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
203

— Błogosławię, — rzekł, — i z serca, nigdy mi może w życiu tak lekko, tak miło nie było modlić się jak dzisiaj za nią. To modły co idą ciężko i walczyć muszą by były przyjęte, dusza czuje że im tam gdzieś zapierają wrota; te poleciały jak ptaki i pewnie ich Bóg wysłuchał. Niechże ci się śmieje życie, — dodał, — i aniołowie prowadzą unosząc po nad drogi skaliste, do spokoju w tem i przyszłem życiu. Amen.
— A! a! — rzekł zamilkłszy chwilę, — znałem ja staruszkę z Ohrowa w dawne czasy, gdy jeszcze po świeciem się włóczył, święta to była pani, i co ona wychowała poczciwe być musi.
— Wystawże sobie mój kochany Żelizo, — dodała Podkomorzanka, — że mnie to Bóg dał szczęście, Adelkę po babuni odziedziczyć! nieprawdaż że mam prawo cieszyć się i być dumną?
Wczasie téj rozmowy żona paralityka i syn stojący na uboczu, oka nie spuszczali z przy-