Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 210.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
204

byłéj, chłopak przysunął jéj krzesło, staruszka troskliwie je otarła, a oboje pięknéj jéj twarzy jaśniejącéj piękniejszą jeszcze duszą napatrzéć się nie mogli.
— O, — odezwała się Żelizowa, — myśmy to już o tem szczęściu pani wiedzieli, bo całe miasteczko trzeci dzień nie mówi tylko o pannie Adeli, a co się naskakali koło dworku żeby ją choć przez okno zobaczyć.
— No! to już dziś są zaspokojeni, — zawołała Podkomorzanka, — umyślnie wyprowadziłam ją na przechadzkę, aby dłuższą tajemniczością choroby nie nabawić panny Petronelli i Szambelana.
Pan Joachim się uśmiechnął.
— Darujże im pani, kto nie ciekawy? a jeszcze w tak głuchym kątku, gdzie tak rzadko obcą twarz widziéć możemy.
— No! przyznaj się i WPan do grzechu panie Joachimie, — i ty Brutusie spiskowałeś pewnie pod mojemi oknami?