Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 221.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
215

iść daléj. Ale, stara sztuka, biorę go niemal za kołnierz. — Cóż to pan z nikim się już poznać nie zechcesz? — Przyparty do muru, widząc że mnie nie uniknie, wyprostował się, nasrożył. — Nie rozumiem, — rzekł, jak można kogo chcieć przymusić aby żył z ludźmi kiedy mu się to niepodoba? Na co ja państwu i nacoście państwo dla mnie? Każdy z nas dosyć już zna ludzi by ich nie pragnął i nie był ciekawy... dajmyż sobie pokój...
— Cóż, i na tem koniec? — spytał Wielica.
— Na ten raz, koniec, — odparł Szambelan ocierając chustką pot z uznojonego czoła, ale ja to mam za początek tylko. Wyraźnie oryginał który chce by go szturmem zdobyto...
— Ale czy wart, panie Szambelanie?
— Zawsze warto dojść co to jest i dobadać kto tu między nas wszedł nieproszonym gościem, któż wie co to za jeden? Powiadam