Ta strona została uwierzytelniona.
XXII.
Gdy się to dzieje ze staremi, cóż dopiero z młodym Żelizą, z dziecięciem dla którego zjawienie się Adeli było jakby wnijściem słońca na horyzont życia? Błąkał się on właśnie po ruinach klasztoru z marzeniem więcéj niż z xiążką, gdy nagle naprzeciw siebie ujrzał tę główkę uśmiechniętą i promienną o jakiéj w snach nawet najbujniejszych nie dała mu wyobraźnia przeczucia. Stanął osłupiały, zdziwiony, przelękły prawie i cały świat nowy przesunął mu się przed oczyma; ale zarazem przyszło na myśl, że ten obraz ku któremu ciągnęło go serce, nie dla niego był stwo-