Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mogli. Polska teraz po odjeździe króla, wystawioną była na teatr zapasów stronnictw walczących z sobą.
Czartoryscy mieli nie tylko Cesarzową, ale niepospolite zdolności, powagę, znaczenie ludzi, którzy polityką zajmowali się całe życie.
Brühl nie taił przed sobą, że to stronnictwo, co go popierając, stało przeciw nim, wyposażone było niepospolitem zuchwalstwem i butą.



Przybywająca do Wilna księżna hetmanowa, aczkolwiek śmiała i niedająca się lada czem ustraszyć, na samym wstępie, zdążając na Antokol przez miasto, mogła już powziąść wyobrażenie o tem, czem będzie sama walka o trybunał, z przygotowań jakie zastała dokoła Wilna i w niem samem.
Ulice i domy pełne były ludzi uzbrojonych, gromady napiłych piechot, hajduków, kozaków, pajuków, dragonów zalegały podwórza, rynki i domy z których właścicieli powyrzucano.
Były to dopiero dwory same możnych panów, którzy w tym dramacie role ważniejsze odegrywać mieli.
Z tych wszystkich wysłańcy królewscy, Krasiński biskup kamieniecki, Brzostowski kasztelan, najmniej byli widoczni i pokaźni. Brzostowski chodził niepostrzeżony, działał ostrożnie i pocichu, jednę i drugą stronę strasząc nie tylko niełaską królewską, ale i siłami przeciwników. U Radziwiłła powiedział o pułkach wciągających in viscera Rzeczplitej, których wprowadzenie kraj miał zrzucić na tych co zmuszali