Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 1 109.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z rywalką, ale temperamentem, śmiałością, namiętnością ją przechodziła.
Na przeszkodzie hetmanowej było to, iż w kołach, w których się stolnik obracał, ona na pół była obcą. Ale kobiety niezbyt się pilnowały polityki mężów i rodziny i nie gardziły hołdami z nieprzyjacielskiego pochodzącemi obozu.
Dla spotkania się z stolnikiem, hetmanowa kilka wizyt oddała, nie zważając na to, iż je fałszywie tłumaczyć było można.
I teraz też spodziewała się u siebie osób, z któremi Sapieha stosunków unikał. Głosiła salon swój neutralnym, z którego wszelkie intrygi były wygnane, a wesołość i zabawa w nim królować miały.
Stolnik już raz przechodził się tu nieznacznie, a zastał takie przyjęcie, iż sama wdzięczność do powrotu go zmuszała.
Oczekiwano go z niecierpliwością na Antokolu. Tymczasem zajeżdżały powozy jedne po drugich, a ani młody Branicki starosta halicki, ani on się nie pokazali. Wieczorem zaś przyjmowała u siebie wojewodzicowa — i tam, tam stolnik niechybnie się musiał znajdować.
Hetmanowa zapomnieniem dotknięta do żywego, myślała teraz czy na wieczór do znienawidzonej rywalki pojedzie. Wzdrygała się na tę myśl, ale nigdzie prędzej i pewniej stolnika napotkać nie mogła, gdy tak bardzo widzieć go i mówić z nim potrzebowała Z poddaniem się losowi swemu, postanowiła przezwyciężyć się, jechać, a potem pomścić okrutnie. Stolnika się wyrzec było dla niej tem, czem wyrzec się życia. Nim teraz żyła tylko!..