Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 011.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Obawy tych wszystkich, którzy wojewodę znali, aby szczęśliwe ufundowanie Trybunału, nie podniosło go w dumę zbytnią, nie były płonne. On sam hamowałby się może, przynajmniej gdy sobą władał, ale z dawnych czasów owych miecznikowskich, pozostało w jego służbie siła ludzi, których potęga pana upajała do szaleństwa. Nie mogli myśli tej znieść aby co wolę jego ograniczało... aby on potrzebował się w czem hamować.
Po szczęśliwem ufundowaniu Trybunału, sądzili się panami w Wilnie przy wojewodzie. Nie mogli wytrzymać spokojnie, szukali okazji do zaczepek, wywoływali huczki i wyzywali na awantury.
Najmniejszy pretekst starczył im do podbudzenia wybuchu.
Ostrzegano księcia aby zakazał po ulicach dokazywać, ale wojewoda bronił ich i tłumaczył.
— Zachowują się spokojnie — mówił — ma się na nich baczność, a młodość ma swe prawa. Huknąć i stuknąć trudno zabronić, byle nie przebrali miary.
Zaraz pierwszego wieczoru po małych uliczkach, zaułkach, przedmieściach były zaczepki, strzelano,