Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.



IV.


Jak szerokie naówczas były kraje korony polskiej, kąta w niej może całkiem spokojnego znaleźć było trudno... Gdzie nie było wojny, tam strach jej i niepewność o przyszłe losy życie truły.
A trwał ten stan nie od dziś dnia, ani od śmierci króla Ludwika poczęły się te niepokoje a ruchy. Trwały one niemal przez całe jego panowanie, a teraz gdy nawet dalekiego króla nie stało, gdy narzucony mąż przyszły królewnej Maryi, Zygmunt Luksemburczyk, chłopak zaledwie dorastający rządy chciał nad Polską obejmować, rozdzieliły się przekonania i zdania, miał li prawo za sobą? Przyjąć go było, czy nie przyjmować?
Krakowscy panowie już się wrzekomo na niego zgadzali, choć i tym nie wszystkim smakował. — W Wielkopolsce wrzało!