Z Małej i Wielkiej Polski zwołano się na Śtą Katarzynę do Radomska. Tam mieli wspólnemi głosami Krakowianie i Wielkopolska radzić i stanowić, co dalej czynić.
Tu się po raz pierwszy odezwały głosy nie za Maryą, ale za drugą córką królowej Jadwigą. — Niech nam ją pani Elżbieta da, mamy Semka Piasta, panię młodę, krew naszą, połączym ich, królować nam będą.
Zaledwie się z Semkiem odezwano, Wielkopolanie jak za swoim poczęli gardłować. Semko i Semko! — powtarzano przez nienawiść dla Zygmunta więcej może; niż z miłości dla niego.
Ale i on dobry im był, bo ze wszystkich Piastów, Mazurowie tylko dochowali się polskiemi, reszta zniemczała.
Daleko mniej smakował Mazur Małopolanom, bo dla nich za mało miał ogłady, blasku i pańskości; a obawiano się srogości krwi Ziemowitowej.
Domarat i Bodzanta, będący też na zjeździe w Radomsku, którzy już w katedrze gnieźnieńskiej sadzali na tronie Zygmunta, ulękli się.
— Przysięgaliśmy Zygmuntowi — poczęli wołać — nie możemy myśleć o żadnym innym panu. On naszym królem jest i musi być.
Nie słuchano ich, powtarzano:
— Jednej z córek Loisa, jakośmy się zobowiązali i poprzysięgli tak damy tron, ale męża
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.