się za opiekuna dużo młodszego brata, a że ich interesa wspólne łączyły, z oka go nie spuszczał. Młodego, żywszego, mniej daleko widzącego i przewidującego, Semka, którego wiek jeszcze nie ostudził, opieka ta trochę niecierpliwiła.
Wiadomem to powszechnie, jak braci młodszej przedłużona ta piecza starszych bywa nieznośną. Semko nie śmiał się buntować jawnie przeciwko bratu, bo za życia ojca, zarówno go jak rodzica nawykł był szanować, wymykał się jednak o ile mógł z pod jego władzy.
Teraz, gdy go Bartosz z Odolanowa z innemi pany wielkopolskiemi zaczęli nakłaniać, aby korony polskiej nie odrzucał i sposobił się do zdobycia jej, Semko niepewien, wahający się, brata wszakże się nie radził, i milczeniem przyzwalając, choć kroku stanowczego nie uczynił, zbroił się bez wiedzy jego.
O przybyciu tem Janusza nie był wcale uprzedzonym Semko, chwyciło go ono niespodzianie. Czerski książe spadał jak z obłoków. Gdy pacholę wbiegło znać o nim dając Semkowi, pobladł młody pan — zagryzł wargi, zakłopotał się mocno.
Jawnem dlań było, ze starszy brat dowiedzieć się już musiał o zamiarach i knowaniach Wielkopolan, i przybywał go liczby słuchać, a powołać do tłumaczenia, najpewniej zaś powstrzymać od zuchwałych zachcianek.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/170
Ta strona została uwierzytelniona.