— Masz ty rozum swój — rzekła — ale i babski zda się. Na dworze u ciebie przecie, u koni niejeden, ale kilku jest Litwinów niewolników, którzy ci dawno służą wiernie...
— Kaukis! — podchwycił żywo Semko — Kaukis z nich najlepszy...
— Kaukis i drugi jaki się znajdzie — mówiła Ulina. — Pojedziesz do Czerska, jego i kilku pewnych ludzi, co gęby umieją trzymać zamknięte, weźmiesz z sobą. W drodze każesz im się do Wilna prowadzić, a milczeć będą musieli, gdy im szubienicą pogrozisz...
Semko zamilkł, rada była dobra, ale tego dla niego nie dość jeszcze było. Nie mógł się puścić bez poważniejszego jakiegoś towarzysza i pośrednika, któryby znał Wilno, dwór Jagiełły i otaczających go ludzi.
O Jagielle różne wieści chodziły. Jedni go głosili okrutnym, drudzy podejrzliwym i chytrym, wszyscy dosyć nieprzystępnym dla obcych.
Nawykłym był Semko, jak inni książęta, w sprawach ważniejszych nie czynić nic bez porady i pomocy duchownych. Semko chciał też mieć z sobą kogoś z nich i namyślał się, czyby nie należało zwierzyć się z tem kanclerzowi.
Ulina widząc go tak zadumanym, zamilkła, ale wzrokiem śledziła każde poruszenie twarzy, która nic ukrywać nie umiała.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/256
Ta strona została uwierzytelniona.