Mazura, gdy on, zamknąwszy się w sobie, jak był, tak pozostał Litwinem.
Wprawdzie, gdy przed laty w niewolę był wzięty, ochrzczono go i nazywał się chrześcianinem, a gdy kazano, chadzał do kościoła, ale wierzył potajemnie w stare bogi i dopełniał różne zabobonne obrzędy, nie rzucając ich.
Zawołani obaj do księcia, zaledwie do izby weszli, w której Semko się znajdował, popadali przed nim na twarze, bijąc czołami o podłogę i nierychło się podniósłszy, czekali na rozkazy.
Książe zwrócił się naprzód do Kaukisa, bo mu go polecono, ale rozmowa z bełkocącym niewyraźnie tak była trudna, że za tłumacza do niej Wiżunasa wziąć musiał.
Kaukis zapytany, czy do Wilna bezpiecznie doprowadzić potrafi, tak aby wielkie pomijając gościńce, lasami się na prost przedarli, nie zwracając oczów na siebie; tak się zdumiał i wyląkł, że długo słowa wyrzec nie mógł.
Koniec końców, mimo wielu lat niewoli, on i Wiżunas, byle się ku Niemnowi dostali, co nie było trudnem, obiecywali dalej nad Wilję doprowadzić.
Niespodziana nadzieja zobaczenia kraju własnego, tak poruszyła Kaukisa, iż drżał cały. Semko obiecywał obu, jeżeli-by bezpiecznie z niemi dojechał do Wilna i nazad do granicy mazowieckiej powrócił, uwolnienie bez okupu.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/275
Ta strona została uwierzytelniona.