moją. Ja posłem tu tylko jestem i w ważnej przybywam sprawie. Nikt lepiej pewnie nad starostę Hawnula, który jest powiernikiem i pierwszym Jagiełły urzędnikiem, nie osądzi, czy z tą sprawą mamy jechać do Wilna, lub bodaj na powrót do domu.
Hawnulowi pochlebiło to może, iż wpływ jego był znanym — skłonił głową i rzekł.
— Mówcie miłość wasza otwarcie, proszę. Jestem chrześcianinem, choć książęciu litewskiemu służę; chrześciańskim panom dobrze życzę i o to się staram tylko, abym pana mojego do nich mógł zaliczyć.
Semko przysunął się bliżej i począł cicho.
— Przybywam w poselstwie tajnem od Witolda. Wiecie, że jest w rękach Krzyżaków, ale wytrwać z niemi nie może, ani chce pomagać do przelewania krwi własnych braci. Żąda zgody, sam się o nią Jagielle nastręcza. Z tem przybywam.
Hawnul słuchał z uwagą natężoną, ale trudno było odgadnąć, czy mu ta wiadomość radość sprawiła, czy niepokój. Nie odpowiadał nic długo.
— Gdyby kiedy książęciu Witoldowi zaufać można — rzekł w końcu — wiadomość tą uważałbym za bardzo pomyślną i szczęśliwą. Wielki książe nasz, którego, Bóg da, wkrótce spodziewam się ujrzeć królem, potrzebuje pokoju. Taki wódz jak Witold, zdałby mu się wielce, ale czyż my jego nienasycone pragnienia potrafimy zaspokoić?
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.