Semko zamruczał niewyraźnie, iż Witold zdawał mu się skruszonym i do wszelkich ofiar gotowym.
— Jagiełło ma żal wielki do niego — dodał Hawnul. — Rozgłoszono, nie bez wiadomości Witoldowej, że pan mój winien jest śmierci Kiejstuta. Uczyniono go w oczach świata mordercą stryja. Po wszystkich ziemiach wieść tę rozniesiono.
— Pojednanie się syna z Jagiełłą będzie najlepszym dowodem, że ona jest fałszywą — odparł Semko. — Jeżeli sądzicie, że w sprawie tej uczynić coś można, pomóżcie nam. Ja jestem bratem młodszym Janusza, szwagra Witoldowego, siedzę na Płocku, Semkiem mnie zowią.
Hawrul pokłonił się powtórnie i zamyślił.
— Sprobować potrzeba, ażali się nam nie uda Jagiełłę ułagodzić — rzekł. — Ja będę się starał przygotować go. Nim to nastąpi, książe dziś do zmroku (gdyż nie potrzeba, abyś był widzianym zawczasu) zajedziesz do klasztorku mnichów św. Franciszka. Dam mu znać, co czynić przypadnie. O wygodach waszych i ludzi pamiętać będę, a sam was przeprowadzę do moich zakonników. Ciasno tam u nich i gospoda nie taka, jakaby księciu przystała, ale, przebądźcie w niej, dopóki rzeczy się nie wyjaśnią.
— Jagiełło — odezwał się Semko — i do mnie żal ma, wrogiem mnie zowie. Nie wiem więc jak przyjmie. Rad podam rękę do zgody.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/288
Ta strona została uwierzytelniona.