Przyrzekłem przywieźć mu je, i w powtórnej podróży do Wilna, umyślnie przybyłem z niemi tylko. Tym razem jeszcze niebardzo mi ufał, ale już przyjął lepiej. Zdarzyło się, że niewolników krzyżackich przyprowadzono, których badać było potrzeba, do czego mnie zawołać kazał. Z pomocą Bożą dobrze mi się powiodło.
Za trzeciem przybyciem do Wilna, zażądał Jagiełło, abym się tu przeniósł i osiedlił. Ważyłem się i na to. Zwolna a nierychło zaskarbiłem sobie zaufanie, trudne do zdobycia. Trafiało się nieraz, że powziąwszy podejrzenie jakieś, miesiącami całemi nie zbliżał się, nie mówił do mnie. Dopiero po wielu dowodach wierności mojej i oddania się usługom jego, przyszło do tego, że mi i miasto w zarząd, i kupców a cudzoziemców dozór powierzono, potem monetę i podskarbstwo. Nakoniec i do innych spraw książe zażywać mnie zaczął.
Korzystałem z tego, aby przysposobić grunt, na któryby ziarno ewangelii nie padło na próżno. Czekam tylko chwili sposobnej. Jagiełło przygotowany jest, ale z rąk Krzyżaków chrzest przyjąć się wzdraga. Zna ich nadto, i brzydzi się niemi.
Da li Bóg, przywiodę do tego, że zasiędzie między monarchami chrześciańskiemi.
— Wszak ci matka jego, księżna Twerska, chrześcianką jest? — rzekł Semko.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/292
Ta strona została uwierzytelniona.