Sługa nie miał zlecenia żadnego, i nie obiecywał go. Ojciec Paweł zaś twierdził, że Hawnul, którego tu różnie: wójtem, starostą i podskarbim zwano, najczęściej wieczorami dopiero zwykł ich był odwiedzać.
Chwalili go ojcowie, jako człowieka, który więcej miał dla wiary pracować niż dla siebie, a była mu ona już wiele winną.
Chodziły od pewnego czasu pogłoski, o których i w klasztorze wiedziano, że Jagiełło miał postanowienie chrześcianinem zostać, że się do tego nawet zobowiązał Krzyżakom, ale chrztem z ich rąk się brzydził. Nielepiej dla nich byli usposobieni i ojcowie Franciszkanie, pomni tego, że zakon teutoński czasu swych wycieczek na Polskę i Litwę, nie oszczędzał ani kościołów i klasztorów, ni osób duchownych. Było tego przykładów mnogo.
Ojciec Paweł, przełożony, mówił o nich ze zgrozą i politowaniem razem, pojąć nie mogąc, jak się oni zakonem zwać śmieli, żadnej z cnót zakonnych nie mając, a na wszelką rozpasani swawolę. Rozpowiadano o ich łupieżach i morderstwach na Litwie, rzeczy niemal do prawdy niepodobne — gdyby żywi świadkowie i ofiary nie były powszechnie znane.
Temu też przypisywano wielki wstręt Litwy do wiary chrześciańskiej, która z krwią i morderstwy przychodziła.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/008
Ta strona została uwierzytelniona.