Przez cały dzień ten do wieczora trwały ciche w izbie gościnnej rozmowy, z których książe wiele się o dworze i osobach, składających go, dowiedział zapoznając z liczną rodziną Jagiełły.
O mroku już niespodzianie przybył Hawnul, jak zazwyczaj, samotrzeć tylko, z dwojgiem czeladzi, którą za furtą zostawił. Nie potrzebował on tu przewodnika, był jak w domu.
Radość zabłysła na wszystkich twarzach, gdy go ujrzano, a on też na swą gromadkę poglądał z tą pociechą wewnętrzną, jaką mu dawało przekonanie, iż był jej opiekunem nie słowem tylko, ale czynem.
Semkowi pilno było dowiedzieć się, jak stała sprawa, którą powierzył Hawnutowi.
— Jagiełło w nocy dopiero z łowów powrócił — rzekł Hawnul — otrzymał tu wiadomość o nowym napadzie Krzyżaków na granicy, pomimo rozejmu świeżo zawartego. Sierdzisty był i zagniewany, mówić z nim nie pora była. Starałem się tylko dostać do w. księżnej matki, która teraz jedną myślą jest zajęta wstąpienia do monasteru, dla ukończenia w nim żywota na modlitwie, ale wprzódy córk z mąż chce wydać. Odwodzimy ją od obleczenia sukni zakonnych gdyż bez tej pani, która na syna ma wpływ wielki i zbawienny, trudniej nam będzie z nim poczynać.
Ponieważ w. miłość nie chcesz tu dłuższego czasu spędzić w oczekiwaniu — dodał Hawnul.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/009
Ta strona została uwierzytelniona.