zawieźć naprzód do swojego domu pod zamkiem, a potem pieszo do dworca w. księżnej przeprowadzić.
Chociaż dzień następny wilgotny był i mglisty, Hawnul stawił się o godzinie naznaczonej, a Semko, dla którego koń stał w pogotowiu, jechał z nim razem do miasta i zamku, który zdala widnym był grubemi mury, dworce i świątynię opasującemi.
Długi czas kręcić się musieli uliczkami to piasczystemi, to błotnistemi, wązkiemi i poplątanemi, nim się do zamku dostali. Tu już kilka znaczniejszych budowli z drzewa i kamienia pod mury chroniących się widać było.
Stał też przy nich obszerny dwór starosty Hawnula, do którego naprzód zajechali. Gospodarz usilnie zapraszał, ażeby książę wstąpił do niego.
Niepozorny zewnątrz dwór niemca, wewnątrz z wielką wspaniałością i wygodami był urządzony, ale jak owe czasy wymagały, przepych ten był ruchomy, aby na znak najmniejszy, czasu niebezpieczeństwa obnażyć z niego było można domostwo i ukryć te skarby.
Znać było na wszystkiem człowieka, który zachodnie obyczaje znał i miłował. Ponieważ trafiało się, że książęta, bojarowie i znaczniejsi Litwini zachodzili do starosty, jawnych więc oznak chrześciańskich nie było, ale Hawnul pochwalił się przed księciem, na klucz zamkniętą kapliczką,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.