— Ale Jagiełło niewinien jest krwi jego — żywo przerwała Julianna.— Na krzyż i Ewangelję poprzysiądz to mogę.
Zemstę za Wojdyłły śmierć samowolnie popełnili jego powinowaci, i ukaranoby ich przykładnie, gdyby — tu księżna spuściła głowę, przerwała i zadumała się.
— Jestem przyjacielem i posłem tylko — począł Semko. — Przychodzę do miłości waszej, jako pośrednik zgody i pokoju. Witold na znak iż mi powierzył tę sprawę, dał ten pierścień i w imię pamięci księżnej Biruty, która go nosiła, do serca się waszego odzywa.
To mówiąc książe schylił się i pierścień zdejmując z palca, przed Julianną położył.
Oczy jej zatrzymały się na nim chwilę, wzięła go w białe, wychudłe ręce, popatrzała smutnie i napowrót Semkowi oddała.
— Uczynię co mogę — rzekła — syna, który mnie kocha, prosić będę, choć nie wiem czy mi Bóg dozwoli wymodlić to przebaczenie.
Trudno obrazy tak wielkiej i zdrady zapomnieć...
— Witold będzie pomocą wielkiemu księciu do pokonania Krzyżaków — dodał Semko. — Miał czas się im przypatrzeć, i zbadać wszystkie ich tajemnice. We dwu z Jagiełłą skruszą potęgę zakonu.
— O! ten zakon! Ci niemcy! — odezwała
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/022
Ta strona została uwierzytelniona.