ciągnęły do obozu pod Pyzdry, pod chorągwie wojewody, Świdwy i Bartosza.
Odolanowski pan, który może jeden z pierwszych ruch ten rozpoczął i dał mu mazowieckie hasło, a był w początku jego duszą; który rad był, że niesprawiedliwość jakiej się na nim dopuszczono pomści, kraj uratuje i do rycerskich popisów plac znajdzie szeroki; teraz spoglądając na obóz i żołnierza co go składał, milczał trochę rozczarowany.
Bartosz, choć narodowej służył sprawie, był wychowańcem zachodniej rycerskiej szkoły, niepospolitym zapaśnikiem w turniejach, znawcą obyczajów nowych z Francyi i Niemiec przynoszonych. Był to mąż na swój wiek wykształcony, który między panami i książęty najświetniejszych dworów mógł wystąpić i iść z niemi o lepszą.
Towarzystwo, jakie go tu otaczało, bardzo mu do smaku przypadać nie mogło.
Łatwiej je było znosić nawykłemu do niego wojewodzie i Sędziwojowi Świdwie.
Wicek z Kępy zaledwie namiot jego rozbito i chorągiew Nałęczów wywieszono, nim się miał czas w położeniu rozpatrzeć, nim obmyślił co pocznie około miasta oblężonego, już sam został oblężonym przez szlachtę, tłumnie nabiegającą z radami i żądaniami.
Nie było sposobu zamknąć się przed nią, mimo straży u opłotków, ani uprosić o cierpli-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.