z zamkiem pochlebiało, a kupkę ludzi tych mało sobie ważyła.
Około południa więc otworzyły się wrota i Spytek Grad na czele swojego oddziału, który i dwóchset ludzi z czeladzią nie liczył, obstawiwszy niemi wozy, na które zabrał co tylko mógł, wyruszył z zamku w porządku, między dwoma szeregami ciekawych, przypatrujących się i zaczepiających słowami. Ale na nie nie odpowiadano, aby od słów do pięści nie przyszło.
Bartosz natychmiast na pusty gród wprowadził załogę nową.
Niejeden to był tryumf dnia tego, bo zaledwie w namiocie wojewody rada się zebrała, dokąd z miasta przyszli z podarkami ławnicy, gdy oznajmiono o nadciągających posłach z Poznania. Do nich przyłączyli się mieszczanie kilku znaczniejszych gródków, spieszący z oznajmieniem wojewodzie, iż się poddają jemu, a Domarata chcą rzucić.
Obawa szturmów i spustoszenia w razie oporu, wieści o znacznych siłach szlachty, gromadzącej się pod chorągwie wojewody, zmuszały miasta do tego kroku.
Choć powszechnie obawiano się Semka i jego sprzymierzeńców, przemagająca siła skłaniała do poddania się.
Starszyzna miejska poznańska i innych osad na niemieckiem prawie, wśród których niemców
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.