przybywających zewsząd panów, którzy na ten zjazd pospieszali. Zaraz po nim przyjechał poseł królowej, biskup Wesprymski, z dwoma mu towarzyszącemi panami węgierskiemi. Starzec poważny, dwór butny, węgierskie stroje, madziarska mowa, dla której tłumacza z sobą wieźli.
Ukazano im komnaty nieco opodal od księcia, aby się z sobą stykać nie potrzebowali.
Przybywali też panowie krakowscy, Jan z Tarnowa, Jaśko z Tęczyna, młody Spytek z Melsztyna, Sędziwój Toporczyk, Dobiesław z Kurozwęk i mnodzy inni.
Z tych dwu tylko na zamku się pomieściło, reszta w mieście, około Fary, przy kościele św. Ducha na przedmieściu i u Dominikanów.
Wielkopolan nieustannie napływały tłumy, pomiędzy któremi Nałęczów lik wielki. Arcybiskupa Bodzantę wiódł Bartosz z Odolanowa.
Gdyby o tem zkądinąd nie wiedziano, że arcybiskup przeszedł do Piasta obozu, sama ta oznakaby starczyła za wskazówkę.
Wahał się długo Bodzanta, uległ nareszcie więcej konieczności niż przekonaniu.
Stroniąc zarówno od Krakowian i Wielkopolan, arcybiskup u Dominikanów ze swym dworem obrał gospodę.
Z pocztem znaczniejszym niż kiedykolwiekbądź, bo go większa część szlachty wielkopolskiej, garnąca się do niego, składała, z wielką strojno-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.