ścią słowa niezbyt wyszukanego, która prostotą za serce chwyta.
— Utrapiona ta wielce korona nasza, ziemie wszystkie, domagają się rychłego postanowienia a ratunku. Zmiłowania proszą. Mieliśmy króla, któregośmy ani znali, ni widzieli, nastało po nim krwawe bezkrólewie, i niema mu końca.
Kto miłościw niech pomaga, aby wrócił spokój i ład. Za długo chodzimy w krwią obroczonych kapturach.
Nie mamy wszyscy nic innego w sercu i nic powiedzieć nie możemy nad to jedno, że prosimy królowę Imość, aby nam dała królewnę, którą przyrzekła.
Tej mężem musi być Piast, nasz, krew polska, nie kto inny jak Semko Mazowiecki.
Ten się u nas zrodził, z nami żył, i miłować nas będzie, a dla obcych nie poświęci.
Piast królem! Semko panem naszym!
Do ostatnich słów jakby chór głosów zrazu cichszych, potem coraz żwawszych, dobitniejszych wybuchających gwałtownie, przyłączył się wołaniem.
— Semka chcemy! Semko królem niech będzie!
Poruszył się z miejsca Jan z Tarnowa, ale go zahuczano i do głosu przyjść nie mógł, a tu po nad tłumem Wielkopolan, z ręką na pół ob-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.