rzeczy wyjaśnią. Wielkopolanie chcą jej dać Semka za męża.
— Lecz — przerwał Hawnul, z wielkiem zajęciem chwytający każde słowo mnicha — słyszałem, że królewna ma już oddawna zaręczonego z sobą, przyszłego męża Wilhelma austryackiego?
Ojciec Anioł poruszył ramionami.
— Wszyscy u nas na to jedno się zgadzają, ażeby za króla nie przyjmować tylko takiego, któryby u nas mieszkać mógł i królować. Rakuszanin zaś siedzieć tu nie może.
— Więc Semko? — przerwał Hawnul.
— Nie wiem — odparł skromnie mnich — lecz boję się, aby go panowie małopolscy nie usunęli. Boją się go, a siłę mają i przebiegli są. Zda mi się, że sprawę przeciągną i kogoś ze swojego ramienia na tron poprowadzą...
— Ale kogoż? — pytał starosta.
— Bóg jeden wie. Wybór będzie od nich zależeć. Warunkiem pierwszym jest, ażeby w Krakowie siedział, sam rządził i nikomu wielkorządów nie powierzał. Obrzydły wszystkim one.
Kilka pytań jeszcze zadał ciekawy Hawnul ojcu Aniołowi i widać było, że umysł miał czemś mocno zaprzątnięty. Zamyślał się, wzdychał, oczy w ziemię wlepiał, poruszonym był więcej niż zwykle. Zakonnicy wnosili z tego, że jakaś sprawa ważna na ramionach jego ciążyła.
Wistocie Hawnul chodził myślą obarczony dzi-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.