Antoniusza, który do swej braci się uda, języka o nim dostać będzie można.
Bobrek z Proszowic wóz sobie wieśniaczy nająwszy, pospieszył do Krakowa.
Tem niespodzianem wynurzeniem się na samem odjezdnem, Bobrek trochę nastraszył starostę i dał mu do myślenia, gdy się okazało że ów klecha chudzina biedny, bez chleba i roboty, tajemnym jakimś był posłańcem. Od kogo? nie mógł odgadnąć Hawnul.
Zabiegi więc o koronę były żywe i w pełnym ruchu; jedni ją pochwycić, drudzy niedopuścić do niej starali się; chcąc co zyskać, spieszyć było potrzeba. Hawnul nie taił przed sobą, że zadanie trudnem było.
Wypocząwszy zaledwie w Proszowicach, wdziawszy szaty takie, aby oczu nie zwracały, starosta następnego ranka podążył do Krakowa. Brat Antoniusz bardzo go z sobą do Franciszkanów pod zamek ciągnął, ale Hawnul wolał stanąć u dawniej z nim w stosunkach będących bogatych mieszczan Keczerów, z któremi niegdyś handlował. Zwierzyć się komuś, a najprędzej im musiał, z czem jechał, gdyż inaczej do znaczniejszych panów, stojących tu u steru, Dobiesława z Kurozwęk, Jaśka z Tęczyna i innych, dostaćby się nie mógł, a bez zalecenia im i wiaryby nie pozyskał.
Z małym pocztem swym szczęśliwie prze-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.