i tam wymogli od niej stanowczą nareście obietnicę, iż Jadwiga królewna, nieodzownie na św. Marcin miała przybyć do Polski.
Powrócili z tem przyrzeczeniem, Dobiesław z Kurozwęk pierwszy, potem młody Spytek z Mielsztyna, Jaśko z Tarnowa, Wicek z Kępy, Sędziwój z Szubina, wszyscy co obawiając się Semka, królewnę mieć chcieli, i ci co królewnej żądali dla niego, bo każdy prawie co innego myślał.
Zwłok tyle i zawodów ze strony królowej Elżbiety, wielu już do rozpaczy niemal przyprowadzało.
Spytek z Mielsztyna, gorliwy obrońca królowej i królewnej, ledwie mógł narzekających uspokoić.
Z Koszyc właśnie powrócili posłowie, gdy w Krakowie się ten niepokój objawił.
Hawnul doczekawszy naostatek przybycia kasztelana i z nim przedniejszych panów krakowskich, miał nadzieję poselstwo swe tajemne rychło sprawić, Keczerowi w początku niełatwo było do którego z nich się docisnąć. Wszyscy strapieni nową zwłoką i zmuszeni czekać do jesieni, głowy i ochotę do sprawy publicznej tracili.
Przybył dla rozmowy z innemi, i stary Jaśko z Tęczyna, ten, który Semkowi koronę prawie z rąk wyrwał w Sieradziu.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.