Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

Dlatego Jaśko z Tęczyna nie mógł kryć przed nim ważnej sprawy, która bez jego przyczynienia się do skutkuby nie przyszła.
Dwór Spytka odpowiadał jego charakterowi i wiekowi. Był pański, książęcy prawie, do zbytku liczny, wystawny, świetny, a z fantazyą pańską dobrany.
Z całej niemal Europy pościągani otaczali go ludzie, wszelkich powołań, spełniający przy osobie jego najrozmaitsze obowiązki. Sekretarze, lektorowie, łowcy, sokolnicy, lutniści, spiewacy, płatnerze, mistrze turniejowi, kuchmistrzowie, szatni, pościągani byli z Włoch, Francyi, Niemiec, Węgier, Hollandyi i Anglii nawet.
Spytek miał na wszystko czas, i po młodemu wszystko go nęciło i zabawiało, każda nowość pociągała. Zabawy i rozrywki najrozmaitsze nie przeszkadzały mu naradzać się nad sprawami kraju, i równie gorąco je brać do serca, jak polowanie z sokoły i rycerskie gonitwy.
Podwórzec dworu przedstawiał obraz tak ożywiony i malowniczy, ze swemi końmi, wozami, namiotami, ludźmi w strojach najosobliwszych, z wrzawą i ruchem, które o żywym temperamencie pana domu świadczyły, że stary Jaśko z Tęczyna, zatrzymał się chwilę, aby rzucić okiem na to osobliwe zbiorowisko ludzi.
Wszyscy oni zdawali się spieszyć i gorącz-