postawić tak, aby w którą z nich wpaść musiał koniecznie.
Koń, którego mu dostarczono w Krakowie, wprawdzie drogo kosztował klechę, lecz to co wiózł, mogło go opłacić. Miał jeszcze z sobą tyle grosza, że mógł go ważyć i wierzchowego, gdyby padł, innym zastąpić.
Z temi myślami, w gorączce biegł klecha znajomemi sobie drogami, bezpieczeństwo swe nawet poświęcając dla pośpiechu.
Hawnul tymczasem zmuszonym był pozostać w Krakowie. Po długich naradach wypadło z nich wysłać z nim duchownego, któryby chciał się poświęcić trudnemu, ale najwyższej wagi zadaniu, zbadania w miejscu Jagiełły i spraw litewskich w ogóle.
Wybór trudny paść miał na Dobrogosta z Nowego Dworu, lecz i sprowadzić go i skłonić do tego było potrzeba. Starano się to z największem dokonać pośpiechem, gdyż Hawnul naglił a mimo to, czasu upłynęło dosyć, nim trzymana w największej tajemnicy wyprawa ta dokonać się mogła.
Szczęściem Hawnul miał zręczność z pomocą zakonników św. Franciszka posłać wiadomość o sobie uspokajającą, sam zaś czekał, widząc, że sprawa obiecywała, iż starania jego dla niej nie będą nadaremne.
Nim mógł z Krakowa wyruszyć, przyszła tu
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/222
Ta strona została uwierzytelniona.