Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

odjęło męztwo, ale Lasota należał do tych, którzy rosną na duchu, gdy potrzeba.
Wszedł więc w skromnem swem ubraniu staroświeckiem, obejrzał się dokoła, na powitanie gospodarza pokłonem odpowiedział, i wcale niezmięszany, postąpiwszy kroków kilka, kołpak na stole położył.
— Zaszczycił mnie arcypasterz — rzekł — wysyłając do miłości waszych z poselstwem.
Odpowiedziano uroczystem milczeniem.
Lasota głowę nieco podniósł, zwolna potoczył okiem po przytomnych, którzy siedzieli poważnie, ze wzrokiem ku niemu skierowanym.
— Wzywa on, miłości waszych, na zjazd do Sieradzia, na św. Wit, aby o sprawach utrapionej korony tej się naradzić, a raz im stanowczy położyć koniec. Czas wielki, bo niepokój nam siła krwi kosztuje...
Pasterz nasz, jak ma z urzędu prawo, uprzejmie wzywa wszystkich ludzi dobrej woli.
Stolnik spodziewał się może, iż oświadczenie to wywoła sprzeciwienie się jakieś, namiętne wystąpienie, wyrzuty, sposobił się do odpierania, zatrzymał nieco, czekał.
Wszyscy siedzieli nie okazując, aby ich to bynajmniej obeszło. Lasota wcale nie wiedział, co się gotuje, przyzwolenie czy opór...
Nie odpowiadał nikt długo. Starsi panowie