męża przecie dla królowej muszą wybrać, a nie mają dla niej nikogo krom was...
Tyle razy to już słyszał Semko, iż przyjął z niedowierzaniem i zimno.
— Słyszeliście o Jagielle — odparł krótko. — Z nienawiści dla mnie gotowi poganina wziąć.
A po namyśle dodał.
— Aby temu zapobiedz jeden środek jest... z Krzyżakami się związać.
— Bodaj z djabłem! — wykrzyknął Bartosz.
Bobrek, który tegoż dnia około południa przyszedł, wedle zwyczaju, pozdrowić kanclerza, w dziedzińcu już potrafił się dowiedzieć o powrocie Zamecha i o tem co on przywiózł. Ks. kanclerz powitał go uprzejmie... Po krótkim wstępie zwrócił się wprost doń.
— Nie od rzeczy by było dla rozmówienia się w sprawie Wizny, około której są różne trudności, aby książe z mistrzem się zjechał?
Bobrek się tego trochę spodziewał.
— Każecie mi się dowiedzieć? — spytał.
— Nie od rzeczyby było — powtórzył kanclerz. — Książe może być ztąd powołany wkrótce gdzieindziej.
— Zatem mam jechać?
Skinął kanclerz potakująco...
Bobrek w rękę go pocałował i zniknął.
W kilka dni potem Semko z Bartoszem
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.