mego tu przybywam, nie jestem jego posłem. Moja to własna żądza zgody i pokoju mnie tu przygnała. Lecz, pod przysięgą też zeznam wam, iż to co przyrzeknę w imieniu pana mojego, on dotrzyma...
Zamilkł nieco, i mówił dalej.
— Wciągnięto was, miłościwy panie, i zawiedziono... Co się stało, próżno boleć nad tem. Królowa Jadwiga przybywa... to nie ulega wątpliwości. Między panami co ją otaczają i będą pierwszemi jej kierować krokami, znaczniejsza część zobowiązała się dać jej za małżonka pana mojego.
On Polsce przynosi nową siłę, bogactwa, zasługę w obec Kościoła, pokój i, da Bóg, długie lata szczęśliwości...
— Wszystko to — rzekł cicho Semko — jeszcze jest nadzieją tylko i niepewnością... Królewnej dotąd niema, królowa Elżbieta oszukiwała Polaków tylekroć, że jej wierzyć nie można... Jagiełło w wojnie srogiej z zakonem i on sam niepewnym, czy się utrzyma.
— Zadamy cios zakonowi straszny tem, coście wy sami przygotowali — rzekł Hawnul — odbieramy im Witolda. Jagiełło silniejszym się stanie niż był. Nie mamy o to obawy... W Polsce uczyniliśmy starania. — Tu Hawnul się uśmiechnął. — Jedni dla Kościoła i Polski, drudzy
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.