Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/060

Ta strona została uwierzytelniona.

tem, iż to było tajemnicą, samemu tylko w. mistrzowi wiadomą.
Po długich i silnych naleganiach, któremi Krzyżak starał się w Semka wlać otuchę i zachęcić go do podróży, odjechał on nareszcie, zapewniwszy jeszcze księcia, że zakon gotów jest być mu pomocą.
Cicho i niepokaźnie Semko w ostatnich dniach września wyruszył z Płocka, wraz z Bartoszem, kanclerzem i małym pocztem zbrojnym.
Cały jego oddział nie wyglądał wcale na książęcy, ludzi miał niewielu, i uzbrojenie choć doskonałe, ale niepokaźne.
Przodem wyprawiony komornik polecenie miał w stolicy znaleźć gospodę dla księcia wygodną, lecz na ustroniu, tak, by na siebie zbytnio oczów nie zwracał. Spodziewano się, że przy tak licznym zjeździe, łatwo będzie Semkowi ukryć się w tłumie. Rycerski strój ówczesny w wielu uroczystych razach dozwalał występować z przyłbicą zapuszczoną. Na to rachował Semko, który w uzbrojeniu swem unikał wszelkich oznak zewnętrznych, godeł i figur, po których poznaćby go można. Tarcze jego były bez orłów, hełmy bez klejnotów, z piórami tylko... Służbie zakazano brać z sobą suknie, na których europejskim zwyczajem szyte były herby książęce. Deki dla koni, bogato ozdobne, nie miały też godeł żadnych... Bartosz musiał się zastosować do pana, któremu towarzyszył.