Postanowiono więc nie zważać na to, iż korony były w Budzie, aby na wydanie ich nie czekać. Złotnicy mieli natychmiast ukuć nową. Arcybiskup powolny we wszystkiem, nie czynił trudności najmniejszej, a przybyły kardynał Dymitr, arcybiskup Strygoński i ks. Jan biskup Czanadzki nie sprzeciwiali się temu także.
Wyznaczono już nawet dzień Św. Jadwigi, 15tego miesiąca, na uroczystość, do której gotowali się wszyscy.
Jaśko z Tęczyna i Spytek, najgorliwiej sprawę tę popierali.
U stołu układano się już o to, aby nadać obchodowi jak największą świetność. Wszyscy przybyli na spotkanie młodej pani, zatrzymać się mieli, aby dnia tego towarzyszyć wspaniałemu orszakowi króla — królowej. Długo przeciągnęła się ta uczta hojna u wojewody; a gdy znużeni podróżą, rozjeżdżać się do domów zaczęli, Jaśko z Tęczyna, Dobiesław z Kurozwęk i Włodko z Ogrodzieńca podczaszy, zostali sami tylko na ostatku...
Potrzebowali się naradzić jeszcze z sobą, nad bezpieczeństwem, nad urządzeniem dworu i wyborem osób, któreby jej zbyt tęsknić za matką i rodziną nie dopuszczały...
Wszyscy oni i ze czci jaką mieli dla pani swej i z obawy, aby obce wpływy na umysł jej nie działały, chcieli ją otoczyć tak troskliwą
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/078
Ta strona została uwierzytelniona.