Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

i słabego — nim przyszło do koronacyi, klecha już sobie upatrzył kogoś, który zdawał mu się jakby stworzony do zdrady.
Był nim podkomorzy krakowski, z urzędu swego będący przy młodej królowej, Gniewosz z Dalewic. W nim Bobrek znalazł wszystkie znamiona powolnego narzędzia, do podstępnego knowania.
Ubogiej rodziny szlacheckiej potomek, Gniewosz miał ambicyą niezmierną i nieprzebierającą w środkach. Chciało mu się zbogacić, podnieść, stanąć na równi z innemi, jakimkolwiekbądź kosztem.
Pochlebca zręczny, umiał się naprzód wkraść w łaski Dobiesława i zmarłego biskupa Zawiszy, którym służył do najbrudniejszych spraw, nie dbając co ludzie powiedzą.
Lekceważył sobie języki, a stał o oczy, — występować świetnie, napozór równać się przepychem dworu, szatami, wystawnością życia z daleko możniejszemi od siebie — było głównym jego celem.
Wcisnąć się pomiędzy Leliwów i Toporów, choćby go odpychano i dawano mu czuć co ich od niego dzieliło, szaty ich naśladować, stół mieć podobny, konie tej samej maści, suknie krojem cudzoziemskim, kawalkatora cudzoziemca, lutnistę choćby jednego, wozy tak samo kryte, stół podobnie zastawny i w obec mieszczczan