powiedzianych, pozyskać. Zaręczał jej, że cześć i miłość dla tej pani, którą tu wszyscy otaczali takiem poszanowaniem, sprowadzała go do niej, ofiarował się być pomocą, wiernym sługą, czekał na rozkazy.
Hilda uszczęśliwioną była, że kogoś znalazła wśród obcych, co mógł i chciał pierwsze kroki wśród tego nieznanego świata ułatwić...
Wylała się przed nim zaraz z wielkim niepokojem o tę panią swą, tego anioła, którego musiano rzucić tak na pastwę, w kraj nieznany, między ludzi nowych... samą jedną.
Gniewosz umiał zawiązać rozmowę i potakiwaniem zyskać zaufanie... I on bolał nad losem królowej, ale miał razem nadzieję, że ona swą wolę mieć będzie i o przyszłości stanowić.
Bardzo zręcznie podkomorzy napomknął zdaleka, zlekka, ostrożnie o Wilhelmie, dając do zrozumienia, że dla niego niebyło tajemnicą przywiązanie Jadwigi do niego.
Ochmistrzyni Hilda, która już była przelęknioną tem, że o innym jakimś mężu dla jej wychowanki mówiono, chwyciła się Gniewoszowego słowa namiętnie.
Miało ono stanowić węzeł między niemi. Współczuciem tem pozyskał sobie ochmistrzynię...
Na razie więcej Gniewosz uczynić nie mógł, nic nie nagliło.
Dawne jego stosunki z Dobiesławem i synem
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.