Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/094

Ta strona została uwierzytelniona.

Naostatek Gniewosz także spodziewał się później znaleźć sprzymierzeńców i pomocników.
Tak około tej smutnej wygnanki, której z takim pośpiechem gotowano się na skronie włożyć koronę, czyniąc ją „królem,“ snuły się niewidoczne nici pajęcze najrozmaitszych zabiegów... Wszyscy jednak uznawali ją panią, i dosyć było widoku tego ślicznego dziewczęcia, by serca zjednać, tak że nikt nie pomyślał ani praw jej zaprzeczać, ani ją z nich wyzuwać...
I zarówno wszyscy żądali namaszczenia, błogosławieństwa kościoła, przysięgi, aby umocnić na tronie młodą swą panią...