potwierdzoną została, ręczył za jej spełnienie ks. Opolski... Potem, potem matka przymuszona umowę tę unieważniła... a potem jeszcze po cichu zaręczyła mi, że ona... musi przyjść do skutku...
Ja tego wszystkiego nie rozumiem, mój ojcze (łzy się jej w oczach kręciły), ale wiem, że od dziecka nawykłam kochać go i uważać jak męża... Ja... (tu głosu jej zabrakło) — jabym żyć bez niego nie potrafiła...
A jakże można nas rozdzielać? kościół pobłogosławił, ja obrączkę jego dotąd na palcu noszę. On jest moim, ja jego...
Biskup słuchał z natężeniem i współczuciem, lecz na twarzy jego malowało się przykre zakłopotanie, a gdy mówić przestała, potrzebował długiej chwili do namysłu, nim się zebrał na odpowiedź.
— Królowo moja — rzekł po cichu. — Ja wiem i wiedziałem to wszystko... Tak... tak było... ale dziś wy jesteście panią kraju, który w mężu twoim szukać musi dla siebie też króla jakiego mu potrzeba.
— A Wilhelm że nim być nie może? — odparła Jadwiga. — Wilhelm...
— Pani moja — począł biskup składając ręce. Ja spełna nie wiem, co panowie Rady postanowią. Nie spieszą oni z daniem męża pani, którą kochają...
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.