Tegoż wieczora, sprowadzony przez Hildę, wpadł do komnaty królowej Gniewosz, który począł od tego, że na klęczkach poprzysiągł jej wierność.
— Wierz mi — odparła Jadwiga — że ja i mąż mój potrafimy ją nagrodzić.
Wprzód nim Gniewosza się doczekała, Jadwiga plan już miała osnuty...
Nimby posłowie przybyli, i otrzymali odpowiedź, Wilhelm mógł przyjechać do Krakowa. Zabronić mu tego nie ważyliby się panowie. Raz dostawszy się na zamek, przyjęty w nim jako mąż królowej, odpędzonym być już nie mógł. Polska go przyjąć musiała za króla swego.
— Jedź — rzekła do Gniewosza — sam jedź, poszlij kogo chcesz, dam listy, niech Wilhelm przybywa jawnie... Jestem królową i być nią potrafię, nie dam się jak niewolnica zakuć w ich kajdany.
Podkomorzy ofiarował się pod pozorem choroby zniknąć na czas z Krakowa, sam dobiedz do Wiednia, a nie powracać, pókiby Wilhelma nie skłonił do przybycia.
Z gorącością nadzwyczajną przyrzekał służyć, ponawiając przysięgi.
Nie wzbudził może upadlającą służbistością swą, zaufania wielkiego, lecz nie miała nikogo, komuby powierzyć mogła sprawę swoją.
Jeden on mógł ją ocalić.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.