i zjednać; lecz biskup krakowski litował się dziewczęciu, odkładał, i nie śmiał naglić, na czas i powolne licząc oswojenie się z tą myślą.
Dotąd trzymane w tajemnicy swaty Jagiełłowe, nagle gruchnęły po mieście i kraju... Zdumienie było wielkie; ale nie wszyscy widzieli w tem przyszłą wielkość i siłę. Sarkało wielu.
Już dlatego, że Małopolska wiodła na tron litewskiego księcia, Wielkopolanie przeciwni mu byli. Znowu więc o Semku napomykać zaczęto...
Bartosz odepchnięty i obrażony, wyjechał z Krakowa gniewny, lecz wprędce zjawił się z powrotem.
Przywoził on nowe nadzieje: pokusy. Zdaniem jego, jak skoro Wilhelm nie był mężem Jadwigi, Piast nim być był powinien. Zaręczał za to, iż Wielkopolska gorąco wystąpi za starym panów swych rodem...
Oprócz tego Wielkopolanie nie chcieli Jagiełły, składając się tem, że cała potęga krzyżacka na Polskę runie, że i Polski i Litwy nieustannie strzedz i bronić przeciwko niej będą musieli.
Semko nie dał mu się ani na chwilę uwieść i rozmarzyć; wstrzymywało go uroczyste słowo dane Hawnulowi, a razem i ten urok, jaki dla niego miała królowa. Narzucać się jej, nadto był dumnym; czekał i roił, choć sam, czuł że marzenia spełzną próżne...
Pan z Odolanowa rachował na swój dawny
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.