Powiernik poeta Suchenwirth czekał na niego w progu i odprowadzał do sypialni — książe spojrzał nań, lecz spowiadać się przed nim nie chciał.
Padł na siedzenie. Sparł się na łokciu, i długo patrzał na podłogę.
Poeta szanował tęskne zadumanie...
Na zamku królowa to promieniła radością, to rzucała się niecierpliwa. Brwi jej się ściągały i usta zaciskały.
— A! ci starzy opiekunowie, co sobie taką władzę nademną przyznali! — zawołała w duchu.
— Hildo — odezwała się widząc nadchodzącą piastunkę — przybył mój! A! jaki piękny! a! jak serdeczny!... a! jak ja go miłuję duszą całą... I on tu jest tu, w tem mieście, niedaleko za temi murami, a te ściany przeklęte dzielą nas. Zbliżyć się do niego nie mogę... Jemu na zamek nie wolno!!
Hilda coś jej na ucho szepnęła — uspokoiła się królowa...
Odżywione uczucie próżnować nie mogło.., Zaledwie parę godzin upłynęło po posłuchaniu — gdy już jeden z dworzan biegł w poselstwie do dworu Gniewosza i przyniósł odpowiedź.
Królowa ze stołu swego posłała potrawy Wilhelmowi. Książe odwdzięczył się słodyczami, których całe skrzynie wiózł sobą.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.