Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

śpiewał, patrząc w oczy królowej, słuchając pieśni, Semko się zapominał i w jakiemś błogiem rozmarzeniu godzinami siadywał słowa nie mówiąc.
Posądzano go, że w tym pięknych dziewic orszaku, jaki otaczał królowę, książe mógł sobie upodobać którąś, lecz dla żadnej nie okazał nigdy najmniejszej skłonności. Złamany na duchu nieszczęśliwem pokuszeniem o koronę, był jakby zdrętwiały.
Przyszłość swą miał już naprzód oznaczoną, spokojny byt na zamku płockim z Jagiełłową siostrą — nic więcej. Nie było to teraz ani wielkiem szczęściem dla niego, ani złem wielkiem. Mówił sobie, że dolą mazowieckich książąt było na dzielnicach swych dogasać.
Pomimo tego zobojętnienia jawnego, w Wielkiej Polsce, już na przekorę panom małopolskim, aby kogoś stawić przeciw ich Jagielle, znowu Piasta i Semka dobyto...
O Januszu mowy być nie mogło, a Opolski wstręt obudzał i obawę. On jeden pozostał... Wielkopolanie ci co się na zjazd wybierali, wieźli z sobą imię tego, którego w Sieradziu królem ogłosili.
Zaczęli się ściągać wezwani do Krakowa, lecz co przewidzieć było łatwo, Wielkopolan nie przyjechało wielu. Niektórzy powiadali, że gdy